Dzisiaj Kuba (mój syn) przeniòsł mojego Bloga na nowy adres. Jeżeli nadal masz ochote mi potowarzyszyć oto mòj nowy adres to: Przy Piwku
0 Comments
Jeżdżę sobie,slucham radia,czytam prasę w internecie i co?Znowu ktoš obudził nasze zmory.Albo nawet upiory.Z racji tego,że mam w pracy dużo czasu,zaczàłem analizowač(albo przeprowadziłem eksperyment myślowy,w ślad za profesorem Biniędà).Oto,do czego doszedłem ja:
Samolot się rozbił,to fakt.Cały naròd był w szoku.To fakt drugi.Całe to zjednoczenie narodu było pięknym i bardzo polskim gestem.Takim samym jak po śmierci papieża.Wszystko skończyło się w momencie,kiedy ktoś wymyślił sobie,że jedynym miejscem godnym prezydenta jest Wawel. Oups,komuś się uaktywniła mania większości.Tego było prostemu ludowi za dużo.Tragedia,tragedià ale bez jaj panowie.Gdzie Lechowi do Jòzefa? Na siłę zaczęto wmawiać ludziom jakim wielkim Polakiem był pan Prezydent.Nie polemizuję,bo się nie znam.Faktem jest,że naròd został podzielony na prawdziwych Polakòw i na "zdrajcòw" Polski.Potem afera z krzyżem,miesięcznice i cała ta hucpa.Potem się pojawiły oskarżenia o zamach.Na jakiej podstawie? Rodziny narzekały,że Rosjanie nie mięli żadnego szacunku dla zmarłych ani empatii dla nich samych,że wrak nie został dostatecznie i pieczołowicie zabezpieczony.Potem okazało się,że raport MAK w sporym stopniu mija się z prawdà.Czyli wiadomo.Przygotowali zamach a teraz tuszujà.Tak naprawdę to wszystko jest dużo prostsze. Już tłumaczę,Lech Kaczyński organicznie wręcz nie znosił Rosjan.Rosjanie też specjalnie za nami nie przepadajà.Do tej pory widzàc Polaka mòwià "Polskij pan prijechał".Prezydent rozbijajàc się na rosyjskiej ziemi,sam zrobił niesamowity prezent Rosjanom.Jestem w stanie się założyć,że Putin kiedy usłyszał o katastrofie uśmiechnàł się od ucha do ucha i pomyślał"ot potańcujem z paliaczkami"Z doniesień wywiadu musiał wiedzieć kim z charakteru byli bracia Kaczyńscy i przeczuwał jak się zachowa osierocony brat bliźniak.Trafił jak w totka.MAK nie spodziewał się żadnych rewelacji więc po prostu zlał temat a może nakaz był taki?Potem wystarczyło pożàglować faktami. Dlaczego Tusk tak chętnie oddał śledztwo Rosjanom?Odpowiedź jest ròwnie prosta.Prezydent prawie otwarcie okazywał mu swojà niechęć i pogardé,więc gdy zginàł,Tusk musiał się zachować jak każdy dręczony podwładny.Zakład,że wracajàc ze Smoleńska pomyślał " to,po maluchu."? Wiedział,że to był wypadek,nie przeczuwał komplikacji więc lekkà rękà oddał śledztwo Rosjanom.Daleko mu do dalekowzroczności Putina. Pewnie zapłaci za to podczas wyboròw. Że Rosjanie nie specjalnie przejmowali sie zabitymi i ich bliskimi? W Rosji nikogo nie szokuje widok trupa.Widziałem kilka razy nieboszczyka w rozbitym aucie,obok stał policjant,machał pałkà i się nie przejmował,że nawet dzieci na to patrzà.Oni po prostu patrzà na świat inaczej niż my. Ja osobiście uważam ,że jedynymi osobami,ktòre byłyby w stanie zakończyć sprawę smoleńskà i nie spalić przy tym Polski sà panowie Miller,Kwaśniewski i reszta byłych towarzyszy.Nie mòwię tego z ironià.Tylko oni wiedzà jak rozmawiać z Rosjanami.W końcu kończyli te same szkoły. Jakoś tak niedawno miała miejsce czterdziesta druga rocznica premiery kultowej komedii (dla niektórych) "Nie lubię poniedziałku".Czyli, lekko licząc jesteśmy równolatkami.Mam nadzieję, że ani film ani ja nie straciliśmy nic na aktualności.Poniedziałku chyba nie lubi nikt.Ja przynajmniej nie znam nikogo takiego.Ja sam bardziej niż poniedziałku nie znosze ryżu na mleku albo typowo angielskiego porridźa.Fuj.Jednak moja awersja do poniedźiałku jest trochę innego typu.Otóż mój poniedziałek zaczyna się w niedzielę.Chcę wypiç parę piw - nie wolno.Chcę sobie pojechać gdzieś dalej - nie bardzo, bo wcześnie trzeba wstać.Zakupy trzeba zrobić, trzeba pomyśleć o której ruszyć, ,żeby zdążyć na czas .Czyli tak naprawdę ja już w niedzielę bardziej jestem w pracy niż z rodziną .Przychodzi poniedziałek, budzik dzwoni o jakiejś śmiesznej porze i pierwsza sprawa o jakiej myślę to ta , kiedy znowu zobaczę się z moją żoną. Ruszam w trasę ( lub bardziej countrowo : na szlak ) i przez pierwszy dzień przestawiam się na właściwe tory. Potem jest pierwsza noc w normalnym łóżku i do końca tygodnia jest spoko.Do piątku.Wtedy jadę do domu, cieszę się, że idę spać z moją Wiolką.Pierwszą noc przesypiam jak królik, bo trzeba się przyzwyczaić do łóżka, druga jest ok,potem przychodzi niedziela i ktoś, kto uważnie czytał może wrócić do początku wpisu. Powie ktoś,rzuć tą pracę.Problem polega na tym, że ja nie lubię się poświęcać. Gdzieś przeczytałem, że najcięższa praca to taka, której sie nie znosi.Co ma powiedzieć jakiś księgowy, który co rano jedzie autobusem do biura, spedza tam cały dzień a potem wraca tym samym zatęchłym autobusem.Nawet żona się już nie cieszy z jego powrotu, bo to jest schemat.Ja cały czas sam decyduję o większości swoich poczynań a moja żona cały czas wita mnie z uśmiechem.Hm, może w gruncie rzeczy ten poniedziałek nie jest taki zły? W końcu lepsze to niż bycie księgowym.
Ostatnio mocno zastanawiam sie kim naprawdę jestem.To znaczy,ja dokładnie wiem kim jestem ogólnie.Bardziej chodzi mi o to,że jako zdecydowany humanista a przy tym prosty robol(paradoks?),nie powinienem mieć problemów z wiarą.Taką zwykłą,niedzielno,kościelno,świąteczną.Czyli,jest niedziela.Ubieramy czyste buty,świąteczne spodnie i koszulę(wszyscy takie mamy),Wiolka pod rękę,dzieci po bokach i typowa polska,katolicka rodzina sunie do kościoła.W moim przypadku to sie sprawdzało do momentu wyjazdu z Polski.Co dziwniejsze,właśnie mój tutejszy,emigracyjny proboszcz jest takim prawdziwym księdzem.Takim który ma czas,który nie patrzy na to ile masz,tylko ile możesz poświecić.Mimo to ja dopiero tutaj nabrałem wątpliwości.bo tak naprawdę czym jest wiara?Dokładnie,to jest WIARA.czyli coś czego nie jesteśmy w stanie udowodnić.coś co polega tylko i wyłącznie na dobrej woli.Tak naprawdę cała religia katolicka opiera się na dogmatach(nie wiem jak jest w innych religiach.jestem kierowcą,nie teologiem.jade swoim drajwerskim tokiem myślenia).Większości z nich nie jesteśmy w stanie potwierdzić,co więcej.tak naprawdę nie ma nawet historycznych dowodów że miały miejsce.Tacy na przykład trzej królowie:Kacper,Melchior i Wańkowicz.oups Baltazar.Kto jest w stanie ich umiejscowić w historii?Co innego gwiazda betlejemska.Ja sam widziałem ją 2000 lat później nad Polską.Ale mnie i trzech króli dzieli 2000 lat postępu i co dla nich było boską ingerencją,dla mnie jest kometą.O ile to komuś odpowiada to spoko wodza.Wiadomo,każdy musi w coś wierzyć.Problemem dla mnie jednak jest fakt innego rodzaju.Skoro jest to zwykła ściema to co powiedzieć tym którzy zginęli za wiarę?Co powiedzieć tym wszystkim ofiarom inkwizycji,albo ofiarom wszystkich świętych wojen i wypraw krzyżowych?Co wreszcie powiedzieć naszym wspaniałym bojownikom o IV Rzeczypospolitą z Bogiem na samym początku preambuły konstytucji?Ciarki mnie przechodzą,kiedy pomyślę ile zła wyrządzono w imię czegoś czego tak naprawdę nikt nigdy nie widział.Przecież nawet nasza kultura jest podporządkowana wierze w Boga.Może tu właśnie leżą podstawy całego zła tego świata?dwa tysiące lat i tylko jedno słowo: OUPS! Wlasnie założyłem sobie swojego pierwszego bloga.Teraz zaczynam się zastanawiać dlaczego. Każdy czasem musi wyrzucić z siebie jakieś swoje przemyślenia.Ja także.Najwięcej czasu mam w czasie jazdy(jestem kierowcą ciężarówki).Ale spokojnie,nie mam aspiracji aby zrobic z tego bloga karte drogową.Poza tym ile postów można napisać w stylu:wstałem o trzeciej,wypiłem kawę,ruszyłem 460 koni z miejsca.Asfalt nawijał się na koła,ja się czułem jak pierdoła.Po dwóch godzinach stanąłem,walcząc z huraganowym wiatrem i zacinającym deszczem rozpiąłem plandekę(latem oczywiście ta garstka emocji siłą rzeczy odpadnie,chociaż w tym roku akurat pogoda jest bardziej listopadowa niż czerwcowa).Wypiłem kawę(dziennie musze wypić cztery),Potem znowu jechałemNa końcu stanąłem na parkingu,wypiłem piwo(zwrot akcji!! już nie kawa),poszedłem spać.Rano wstałem,wypiłem kawę.......Po jednym takim poście mógłbym bloga zlikwidować.Dlatego raczej moja praca bedzie tłem.Takie jest założenie. Pewnie każdy z Nas słyszał o Viktorii Beckham, albo o jej mężu Davidzie. Każdy z Nas wie, że najbardziej pasującym do nich słowem jest angielski wyraz ,, posh", czyli Nasz polski, swojski Snob. Snob jaki jest, każdy wie. Każdego taki Snob irytuje swoim podejściem do rzeczywistości, gadżeciarstwem i umiłowaniem czerpania przyjemności z życia. Definicję snoba, najlepiej ujął mój ulubiony dziennikarz Jeremy Clarkson, stwierdzając swojego czasu: ,, pieniądze są po to, aby się za nie bawić". Dlatego zdecydowana większość z Nas, codziennych ciułaczy, Snobów nie lubi. Jednak każdego z Nas cieszy robienie zakupów. Niedzielny wyjazd do jakiejś wypasionej Galerii Handlowej traktujemy jako wydarzenie tygodnia, zastępujące obowiązkowy jeszcze niedawno Kościół. Dla męskiej części społeczności równie jak ten Kościół nudny, chyba że wizyta dotyczy zakupu zegarka, lub nowego smartfona. W tym momencie przypomnijcie sobie definicję Snoba. Mam to samo. Lubię czuć na ręce mojego wspaniale ciężkiego, mechanicznego Orienta, lubię usiąść wieczorem przy lampce ciemno bursztynowego koniaku, lubię jeździć swoim, tracącym już swój snobistyczny blask nowości samochodem. Dzisiaj kupiłem sobie piękną, nowiutką fajkę, snobistyczego Patersona, chociaż będę ją pewnie palił tak jak piję koniak. Raz w tygodniu. Tak, jestem takim sobie, szczęśliwym ze swoimi niedoskonałościami Snobem na miarę swojego portfela. Szczęśliwie mam Wiolkę, która swoim realizmem życiowym równoważy moje zachcianki. Chociaż.... zajrzyjcie na jej półkę z kosmetykami. Tak więc , wszyscy jesteśmy Snobami i cieszmy się z tego. |
Archives
May 2015
Categories |